Ona – w miarę elegancka kobieta po trzydziestce.
Ono – sześcio-, może siedmioletnie dziecko nie mogące usiedzieć w świątynnej ławce, dreptające butami wszystkich wokoło
Buty owe – czarne, zakurzone do granic możliwości, nigdy(?) nie czyszczone.
- I nic więcej nie trzeba – oceniło Się.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz