Małe prowincjonalne miasteczko, prowincjonalna (choć spora) galeria handlowa. - Bo ja, proszę pani - perorował starszy facet - jeżdżę tutaj jak po wsi! Bo ja we Wrocławiu mieszkam!
No, Się nie miało wątpliwości skąd ów gość i gdzie jego marzenia.
Z dwa, może trzy tygodnie temu Się jechało krajową dziewiątką i nagle - tam gdzie do tej pory była rozsypująca się drewniana chata - stał czysty, niemal nowy piec kaflowy. - Jak ze mną. Tyle ze mnie zostało - Się dziś (P.)rzypomniało.