Rozmowa pierwsza:
- No, wiesz, przecież w tej szkole jesteś najinteligentniejszy.
Matka początkującego gimnazjalisty (na więcej nie wyglądał) nie żartowała.
- No…
Rozmowa druga:
- Wiesz, pierwszego wyjechałem do Irlandii, wróciłem dwudziestego czwartego…
- Ja cały miesiąc w ch… piłem. Ostatni tydzień odpuściłem, bo po ch… mam być zmęczony. I tak bardziej zmęczony jestem wakacjami niż rokiem szkolnym. Po ch… wymyślili te wakacje.
Prawie absolwenci zawodówki również kłamali wzajemnie.
Się słuchało. Tylko.
czwartek, 1 września 2016
poniedziałek, 8 sierpnia 2016
Się westchnęło
Ona – w skromnej, niebieskiej sukience idealnie podkreślającej jej delikatną figurę i ogromnym słomkowym kapeluszu.
On – w lnianej, niebieskiej koszuli z modnie podwiniętymi rękawami, spod których wyłaniał się ogromny bladozielony tatuaż, a do tego krótkie spodnie idealnie podkreślające wysportowane nogi.
Oni – ubrani skromnie, a zarazem stylowo i firmowo spacerowali z dwoma chartami polskimi, ozdobionymi ogromnymi złotymi obrożami.
Nijak nie pasowali do tej gawiedzi wędrującej wśród drewnianych chałup przykrytych strzechą. Byli jak z innego świata, z innej epoki, z innej kultury.
Nie mieli w sobie nic z nuworyskiego wywyższania ani aspiracji domniemanych elit. Byli sympatyczni, rozmowni, inteligentni…
- Tak wyglądało prawdziwe szlachectwo – westchnęło Się.
On – w lnianej, niebieskiej koszuli z modnie podwiniętymi rękawami, spod których wyłaniał się ogromny bladozielony tatuaż, a do tego krótkie spodnie idealnie podkreślające wysportowane nogi.
Oni – ubrani skromnie, a zarazem stylowo i firmowo spacerowali z dwoma chartami polskimi, ozdobionymi ogromnymi złotymi obrożami.
Nijak nie pasowali do tej gawiedzi wędrującej wśród drewnianych chałup przykrytych strzechą. Byli jak z innego świata, z innej epoki, z innej kultury.
Nie mieli w sobie nic z nuworyskiego wywyższania ani aspiracji domniemanych elit. Byli sympatyczni, rozmowni, inteligentni…
- Tak wyglądało prawdziwe szlachectwo – westchnęło Się.
czwartek, 4 sierpnia 2016
Się pomyślało
Tu koszulka z orłem, tam z ogromnym napisem „POLSKA”, gdzieś z husarzem, z powstańczą kotwicą i jeszcze innym ‘dumnym sloganem’.
- Dziś trzeba więcej odwagi – pomyślało Się – żeby nosić koszulkę WOŚP.
- Dziś trzeba więcej odwagi – pomyślało Się – żeby nosić koszulkę WOŚP.
niedziela, 31 lipca 2016
wtorek, 26 lipca 2016
Się oniemiało
Maszerowała krokiem pewnym, sprężystym, żywo gestykulując, a jej ciało falowało w rytm wypowiadanych słów. Owszem, miała niewielką nadwagę i strój nieco niemodny, ale na jej głębokim dekolcie dumnie brylował ‘ajfon’ w złotym etui i równie złotym pasku.
To zmieniało wszystko.
- Nawet balzakowski wiek - oniemiało Się.
To zmieniało wszystko.
- Nawet balzakowski wiek - oniemiało Się.
czwartek, 21 lipca 2016
Się zastanowiło
Miał może pięćdziesiąt, może sześćdziesiąt lat. Siedział na murku w garniturze, z puszką piwa starannie otwartą i sprawdzał własne skarpetki, ledwie ściągnięte z nóg. Najpierw jedną powoli wciągnął na rękę, obejrzał dokładnie z obu stron, kiwnął głową, założył na nogę. Potem drugą metodycznie obrzucił wzrokiem, założył, łyknął piwo, kiwnął.
Ludzi patrzyli z odrazą.
- Bo alkoholik? – zastanawiało Się.
Ludzi patrzyli z odrazą.
- Bo alkoholik? – zastanawiało Się.
środa, 20 lipca 2016
Się snuło
Smoki siedziały na starym, plecionym wozie pod wiatą pamiętającą czasu ‘cysorza’.
- Tato, tato! – wrzeszczały zabawnie. – Opowiesz nam legendę o koniach?
I snuło Się opowieść pomieszanych prawd ewolucji, kłamstewek legend, pomysłów wyobraźni, a Smoki z olbrzymi oczami chłonęły nowości.
- Idziemy już – zdecydowały o jej końcu. Ich świat miał zbyt wiele ciekawszych początków.
- Tato, tato! – wrzeszczały zabawnie. – Opowiesz nam legendę o koniach?
I snuło Się opowieść pomieszanych prawd ewolucji, kłamstewek legend, pomysłów wyobraźni, a Smoki z olbrzymi oczami chłonęły nowości.
- Idziemy już – zdecydowały o jej końcu. Ich świat miał zbyt wiele ciekawszych początków.
poniedziałek, 18 lipca 2016
Się powstrzymało
Syn.
- Dobrze, że ci córka rośnie. Będzie miał kto bawić Wiki.
Końcem języka Się powstrzymało zaczepić „ojca unikającego”.
Ojciec.
- Nie pakuj. Ja takiego piwa nie piję.
Prezent, który pasowało wyciągnąć i zabrać.
Się.
- Z prądem, czy pod prąd?
- Dobrze, że ci córka rośnie. Będzie miał kto bawić Wiki.
Końcem języka Się powstrzymało zaczepić „ojca unikającego”.
Ojciec.
- Nie pakuj. Ja takiego piwa nie piję.
Prezent, który pasowało wyciągnąć i zabrać.
Się.
- Z prądem, czy pod prąd?
poniedziałek, 6 czerwca 2016
Się siedziało
- O, cześć!
- Cześć!
- Mój też nie chciał założyć krótkich spodni.
- Sebuś kolano podrapał…
- Mateuszek też miał wypadek…
- Coś jest przeziębiony…
- No, pociąga nosem. Lekarz dał mu syrop…
- Mój też ma syrop, ale nie dam osiem dych za jakiś syrop…
- A, weź… jakie drogie te lekarstwa…
Tatusiowie.
- A świat jednak się obracał – siedziało Się w piaskownicy ze Smokami i (pod)słuchało.
- Cześć!
- Mój też nie chciał założyć krótkich spodni.
- Sebuś kolano podrapał…
- Mateuszek też miał wypadek…
- Coś jest przeziębiony…
- No, pociąga nosem. Lekarz dał mu syrop…
- Mój też ma syrop, ale nie dam osiem dych za jakiś syrop…
- A, weź… jakie drogie te lekarstwa…
Tatusiowie.
- A świat jednak się obracał – siedziało Się w piaskownicy ze Smokami i (pod)słuchało.
piątek, 27 maja 2016
Się przyzwyczaiło
Cisza w takim dniu była… niekonieczna. Teściowa, siostra, rodzice, szwagier i… cisza. Słuchawka telefonu miała tę jedną dobrą właściwość, że ukrywała oczy, mimikę i kilka (zapewne) niekontrolowanych grymasów twarzy. Najbliżej było najciszej.
I choć była to cisza (zapewne) przejściowa – ‘dopopopłudniowa’, to delikatnie kłuła, ustalała priorytety, szeregowała, dowodziła.
Przyzwyczaiło Się. Z trudem.
I choć była to cisza (zapewne) przejściowa – ‘dopopopłudniowa’, to delikatnie kłuła, ustalała priorytety, szeregowała, dowodziła.
Przyzwyczaiło Się. Z trudem.
wtorek, 24 maja 2016
Się westchnęło
Większość atakowała reklamami, obnażała swoją prywatność publikując dziesiątki zdjęć z setek codziennych zdarzeń, wytyczyła szlaki, stwarzała standardy, kreowała mody… I jeszcze komercja, chęć zysku, brylowania na salonach, ściankach…
- To już nie to samo – westchnęło Się. – Nie ten klimat, nie ten świat. Nie ten blog.
- To już nie to samo – westchnęło Się. – Nie ten klimat, nie ten świat. Nie ten blog.
niedziela, 22 maja 2016
Się zaczęło
- Marta jedzie z Małą do matki i będzie tam do piątku.
- A Krzysiek?
- Zostaje.
Chwila milczenia.
- Może to dziwne – zaczęło Się – ale ja bym tak nie wytrzymał?
- Jak?
- Bez Smoków przez tydzień.
Milczenie.
- A Krzysiek?
- Zostaje.
Chwila milczenia.
- Może to dziwne – zaczęło Się – ale ja bym tak nie wytrzymał?
- Jak?
- Bez Smoków przez tydzień.
Milczenie.
piątek, 20 maja 2016
Się wygrzebało
Kilka dni temu, czytając któregoś bloga z recenzjami bajek, przyszła na myśl stara bajka napisana kilka ładnych lat temu. Nie pierwsza, nie ostatnia i nie wiedzieć czemu akurat ta nie dała o sobie zapomnieć.
- Jest! - wygrzebało Się ze starych plików na nieszufladę.pl - A dlaczego nie opublikować raz jeszcze?
Pomarańczowy Kapturek – historia nowoczesna
Głupszej bajki nie słyszałem
To był Kapturek Pomarańczowy.
Nie! Nie Czerwony! I nie Tęczowy!
Takie to było, takie orange.
A owszem! Tuptał! Nie na balangę!
Tu się narrator zezłościł nieco,
no bo każdego rychło podniecą
durne sondaże, durne pytania
i to w dodatku w czasie bajania.
Cicho! Zakrzyczał jak umiał mocno.
Słuchać jak było z tą porą nocną!
Jak to Kapturek w butach od Nike
sunął przez pola, ganiał przez bajki.
A co cię znowu obchodzą buty?!
No i co z tego, że właśnie luty?!
Mógł iść na boso, mógł też i w trampkach!
No, racja, ciemno, potrzebna lampka.
Więc ten Kapturek poszedł do babci...
No, coś się tak uparł! Nie zabrał kapci!
Wziął tę latarkę, którą wspomniałem,
a kapcie były tam pod regałem!
I poszedł dla niej zrobić zakupy...
Że co? Że jak? Że gadam do... zupy?!
Ta się przynajmniej o nic nie pyta,
słucha z talerza. Nie! Nie z koryta!
Znów się narrator nielicho wkurzył.
Albo słuchacie, głos mu się wzburzył,
albo nie gadam o tym Kapturku
co to się huśtał na tym podwórku!
Normalnie huśtał! Jakiego wilka?!
Sam się kołysał bo miał chwil kilka
i wielką chętkę na taką psotę.
Po to stworzono wolną sobotę!
No i co z tego, że dziś niedziela?!
Treści to wcale nie rozdziela!
Bujał się wczoraj z wielką ochotą,
a wczoraj było wolną sobotą!
No dobra! Zgoda! Dziś też się huśtał.
I już nie gadać żebym nie ustał
w tej opowieści o Pomarańczowym
Kapturku w drodze. Jakim gajowym?!
Żaden gajowy tam nie przechodził!
Ani wilk żaden wyciem nie zwodził!
Tam był Kapturek! Nikogo więcej!
I ładnie proszę nie krzyczeć: prędzej!
Bo tak to nigdy bajki nie skończę!
A ten znów pyta! O dobry ojcze!
Że cię nie znudzi to komentowanie
i to bezprzerwne mi przerywanie!
I tu nastąpił koniec tej bajki,
tak niespodzianie jak dymek z fajki,
bo się Kapturek nieco zezłościł
i sobie poszedł z bajki gdzie gościł.
Że bez morału bajka nie żyje,
więc i ja pointę głupią uszyję:
Jeśli się bujasz poza huśtawką
to ci się życie odbije czkawką.
- Jest! - wygrzebało Się ze starych plików na nieszufladę.pl - A dlaczego nie opublikować raz jeszcze?
Pomarańczowy Kapturek – historia nowoczesna
Głupszej bajki nie słyszałem
To był Kapturek Pomarańczowy.
Nie! Nie Czerwony! I nie Tęczowy!
Takie to było, takie orange.
A owszem! Tuptał! Nie na balangę!
Tu się narrator zezłościł nieco,
no bo każdego rychło podniecą
durne sondaże, durne pytania
i to w dodatku w czasie bajania.
Cicho! Zakrzyczał jak umiał mocno.
Słuchać jak było z tą porą nocną!
Jak to Kapturek w butach od Nike
sunął przez pola, ganiał przez bajki.
A co cię znowu obchodzą buty?!
No i co z tego, że właśnie luty?!
Mógł iść na boso, mógł też i w trampkach!
No, racja, ciemno, potrzebna lampka.
Więc ten Kapturek poszedł do babci...
No, coś się tak uparł! Nie zabrał kapci!
Wziął tę latarkę, którą wspomniałem,
a kapcie były tam pod regałem!
I poszedł dla niej zrobić zakupy...
Że co? Że jak? Że gadam do... zupy?!
Ta się przynajmniej o nic nie pyta,
słucha z talerza. Nie! Nie z koryta!
Znów się narrator nielicho wkurzył.
Albo słuchacie, głos mu się wzburzył,
albo nie gadam o tym Kapturku
co to się huśtał na tym podwórku!
Normalnie huśtał! Jakiego wilka?!
Sam się kołysał bo miał chwil kilka
i wielką chętkę na taką psotę.
Po to stworzono wolną sobotę!
No i co z tego, że dziś niedziela?!
Treści to wcale nie rozdziela!
Bujał się wczoraj z wielką ochotą,
a wczoraj było wolną sobotą!
No dobra! Zgoda! Dziś też się huśtał.
I już nie gadać żebym nie ustał
w tej opowieści o Pomarańczowym
Kapturku w drodze. Jakim gajowym?!
Żaden gajowy tam nie przechodził!
Ani wilk żaden wyciem nie zwodził!
Tam był Kapturek! Nikogo więcej!
I ładnie proszę nie krzyczeć: prędzej!
Bo tak to nigdy bajki nie skończę!
A ten znów pyta! O dobry ojcze!
Że cię nie znudzi to komentowanie
i to bezprzerwne mi przerywanie!
I tu nastąpił koniec tej bajki,
tak niespodzianie jak dymek z fajki,
bo się Kapturek nieco zezłościł
i sobie poszedł z bajki gdzie gościł.
Że bez morału bajka nie żyje,
więc i ja pointę głupią uszyję:
Jeśli się bujasz poza huśtawką
to ci się życie odbije czkawką.
środa, 18 maja 2016
Się wku… Żyło
Dziś:
„Dobry wieczór
Informujemy, że mieszkanie zostało dzisiaj sprzedane. Nabywca zdeterminowany wpłacił całość Była to pierwszą osoba która od razu zgłosiła chęć zakupu. Jeśli rozpoczęliście temat kredytu i zakupu to nie poprzestawajcie w działaniu, Życzymy Wam znalezienia fajnego lokum dla Siebie. Powodzenia, proszę nie mieć do nas żalu.”
Wczoraj:
- Jesteśmy zainteresowani kupnem tego mieszkania, ale najpierw muszę pogadać z bankiem, stąd prośba, czy mógłby pan poczekać i wstrzymać się ze sprzedażą?
- Jasne. Prześlę panu wszystkie dokumenty, księgę wieczystą, propozycje cen notariuszy…
Dziś:
Wku… Żyło Się. I tyle.
„Dobry wieczór
Informujemy, że mieszkanie zostało dzisiaj sprzedane. Nabywca zdeterminowany wpłacił całość Była to pierwszą osoba która od razu zgłosiła chęć zakupu. Jeśli rozpoczęliście temat kredytu i zakupu to nie poprzestawajcie w działaniu, Życzymy Wam znalezienia fajnego lokum dla Siebie. Powodzenia, proszę nie mieć do nas żalu.”
Wczoraj:
- Jesteśmy zainteresowani kupnem tego mieszkania, ale najpierw muszę pogadać z bankiem, stąd prośba, czy mógłby pan poczekać i wstrzymać się ze sprzedażą?
- Jasne. Prześlę panu wszystkie dokumenty, księgę wieczystą, propozycje cen notariuszy…
Dziś:
Wku… Żyło Się. I tyle.
poniedziałek, 16 maja 2016
Się przestraszyło
Pan rzecznik prasowy (zwany chyba oficerem prasowym) jakiejś tam jednostki straży pożarnej w jakimś tam mieście, udzielał wypowiedzi radiowej o zdarzeniu drogowym.
- W zdarzeniu uczestniczyły cztery samochody, pięć osób poszkodowanych, dwie osoby śmiertelne.
- Koszmar – przestraszyło Się. – Tylko? A siedem miliardów trzysta piętnaście milionów?!
- W zdarzeniu uczestniczyły cztery samochody, pięć osób poszkodowanych, dwie osoby śmiertelne.
- Koszmar – przestraszyło Się. – Tylko? A siedem miliardów trzysta piętnaście milionów?!
piątek, 13 maja 2016
Się miało
Znów samochód, znów Trójka. I piosenka.
Skojarzenie było jedno. Od czternastu lat to samo. Wtedy blogowanie wydawało się takie wzniosłe, notki pompatyczne, proza ocierająca się niemal o literackiego Nobla. Jednym słowem bezkrytyczny zachwyt nad samym sobą i własną bystrością talentu. Po siedmiu latach nastąpiła siedmioletnia cisza.
Dzisiaj wracając do tego pisania miało Się wrażenie dziecinności siebie samego, notki śmieszyły kiczowatością, a opisywany świat naiwnością. I piosenka brzmiała już inaczej. Wszystko było inaczej.
Dwa umorusane Smoki chrapały na tylnej kanapie.
Skojarzenie było jedno. Od czternastu lat to samo. Wtedy blogowanie wydawało się takie wzniosłe, notki pompatyczne, proza ocierająca się niemal o literackiego Nobla. Jednym słowem bezkrytyczny zachwyt nad samym sobą i własną bystrością talentu. Po siedmiu latach nastąpiła siedmioletnia cisza.
Dzisiaj wracając do tego pisania miało Się wrażenie dziecinności siebie samego, notki śmieszyły kiczowatością, a opisywany świat naiwnością. I piosenka brzmiała już inaczej. Wszystko było inaczej.
Dwa umorusane Smoki chrapały na tylnej kanapie.
środa, 11 maja 2016
Się nie dowierzało
Po kilku latach nieobecności nk skusiło reklamą. Ot, ciekawość jak zwiedzanie skansenu lub miejsc dawno przeżytych. A tam… w skrzynce odbiorczej list z dwa tysiące dwunastego roku: „jak tam rozpoczęcie roku cieszy sie pan że mnie nie ma”. Podpisany Maksymilian. W profilu kilka fotek za kółkiem samochodu.
- Zabawne i straszne zarazem – nie dowierzało Się. – Cały Wicher.
Max nie żyje od dwóch lat.
- Zabawne i straszne zarazem – nie dowierzało Się. – Cały Wicher.
Max nie żyje od dwóch lat.
Się uśmiechnęło
Senna, niemal rutynowa trasa w lesie, wczesne popołudnie urozmaicone trójkową „Akademią rozrywki”.
- Czy ty babo wiesz gdzie jest Kolbuszowa? – ni stąd, ni zowąd Stanisław Szelc zaciągnął swoim charakterystycznym głosem.
- No… nie.
- To właśnie jeszcze dalej jest Sybir!
W jednej chwili wpadło wspomnienie zielonej tablicy z białym napisem KOLBUSZOWA 3.
- Zabawna rozbieżność pojęć - uśmiechnęło Się.
- Czy ty babo wiesz gdzie jest Kolbuszowa? – ni stąd, ni zowąd Stanisław Szelc zaciągnął swoim charakterystycznym głosem.
- No… nie.
- To właśnie jeszcze dalej jest Sybir!
W jednej chwili wpadło wspomnienie zielonej tablicy z białym napisem KOLBUSZOWA 3.
- Zabawna rozbieżność pojęć - uśmiechnęło Się.
poniedziałek, 9 maja 2016
Się patrzyło
Tłum, oczywiście na miarę lokalnych możliwości, sunął prosto ku relikwiom. Ucałujmy! Płynęło z głośników naprzemiennie z wezwaniami litanii. Ucałujmy! Panie w wieku balzakowskim, panowie w wieku podobnym, panie w wieku dwukrotnym i panowie w wieku tym samym, dzieci, młodzież.
W wieku dwudziestym pierwszym nieodparte wrażenie wieków średnich. – Patrzyło Się
W wieku dwudziestym pierwszym nieodparte wrażenie wieków średnich. – Patrzyło Się
piątek, 6 maja 2016
Się nie uwierzyło
Rozmowa z Szefową jak to rozmowa z Szefową – w myśl zasady więcej przemilczeć mniej powiedzieć. Do tego odrobina zrozumienia osobistego i oficjalnego (oba autentyczne), trochę banałów przeplatanych zdaniami niezmiennymi, jasno dającymi do zrozumienia własne poglądy.
- Z mądrym dobrze jest pogadać – zakończyła.
Komplement?
Nie uwierzyło Się.
- Z mądrym dobrze jest pogadać – zakończyła.
Komplement?
Nie uwierzyło Się.
środa, 4 maja 2016
Się zestarzało
- Może tu?
- Chciałabym żeby było widać cały.
- Trochę dalej?
- No… może być.
Wszystko toczyło się jakby w zwolnionym tempie. Żadnego pośpiechu, żadnych gwałtownych ruchów. Role główne odgrywał smartfon i długi teleskopowy kij.
Młodzi przytulili się do siebie, zapewne uśmiechnęli. Coś pstryknęło. Bez wątpienia w tej samej chwili wszystko poleciało na fejsa. Świat znów ruszył do przodu.
- Nie mój – zestarzało Się.
- Chciałabym żeby było widać cały.
- Trochę dalej?
- No… może być.
Wszystko toczyło się jakby w zwolnionym tempie. Żadnego pośpiechu, żadnych gwałtownych ruchów. Role główne odgrywał smartfon i długi teleskopowy kij.
Młodzi przytulili się do siebie, zapewne uśmiechnęli. Coś pstryknęło. Bez wątpienia w tej samej chwili wszystko poleciało na fejsa. Świat znów ruszył do przodu.
- Nie mój – zestarzało Się.
Się ewoluowało
Dwadzieścia trzy, dwadzieścia cztery lata temu.
Dżinsowe spodnie, obowiązkowo zawinięte nogawki, białe buty sportowe z jęzorami koniecznie przed owymi nogawkami, białe skarpetki do wszystkiego.
Kłótnia o owe białe skarpetki do czarnego studniówkowo-maturalnego garnituru.
Nie dalej jak wczoraj.
Młody chłopak w czerni całkowitej, łącznie ze starawą beemką. Czarne buty, czarne dżinsy, czarna koszula, ciemnowłosa dziewczyna… Tylko te białe, świecące skarpetki.
- Powtarzalność? Niezmienność? – ewoluowało Się.
Dżinsowe spodnie, obowiązkowo zawinięte nogawki, białe buty sportowe z jęzorami koniecznie przed owymi nogawkami, białe skarpetki do wszystkiego.
Kłótnia o owe białe skarpetki do czarnego studniówkowo-maturalnego garnituru.
Nie dalej jak wczoraj.
Młody chłopak w czerni całkowitej, łącznie ze starawą beemką. Czarne buty, czarne dżinsy, czarna koszula, ciemnowłosa dziewczyna… Tylko te białe, świecące skarpetki.
- Powtarzalność? Niezmienność? – ewoluowało Się.
poniedziałek, 2 maja 2016
Się skłamało
Pewnie tradycyjne ‘wszystkiego dobrego’, pewnie zdawkowe ‘proszę’, koszula młodzieżowa, może bluza albo koszulka z krótkim rękawem. W przypływie pamięci książka o tytule kiedyś wypowiedzianym, może elektronika mimochodem wspomniana niepotrzebnie.
- Nic mi nie potrzeba – skłamało Się.
Marzeniem pozostały już tylko dwa słowa. Cię też.
- Nic mi nie potrzeba – skłamało Się.
Marzeniem pozostały już tylko dwa słowa. Cię też.
czwartek, 28 kwietnia 2016
Się otworzyło
- Bo ja jestem niebezpieczna.
Otworzyło Się oczy szeroko. Niebezpieczna?
- Bo za dużo wiem – ciągnęła – bo schudłam, bo ułożyłam sobie życie, bo mówię to co myślę, bo nie jestem dwulicowa…
Otworzyło Się oczy szerzej. Usprawiedliwienie?
Otworzyło Się oczy szeroko. Niebezpieczna?
- Bo za dużo wiem – ciągnęła – bo schudłam, bo ułożyłam sobie życie, bo mówię to co myślę, bo nie jestem dwulicowa…
Otworzyło Się oczy szerzej. Usprawiedliwienie?
środa, 27 kwietnia 2016
Się przeraziło
1.
Aktualny dokument urzędowy, a w nim nieistotny błąd przekreślony idealnie prostą, czerwoną linią i podpis: „wpis omyłkowy”.
Zabrzmiało jak z czasów „dać ty poczywaj a ja pobruszę”.
2.
Przedstawienie planów na przyszły rok, omówienie kwestii zatrudnienia i ograniczeń z tym związanych, kilka tłumaczeń, kilka łez, kilka „mądrości ludzi bezpiecznych”.
A potem łamiący głos: skoro to tylko mnie dotyczy to przejdźmy dalej, szkoda gadać.
Zabrzmiało jak samobójstwo.
Przeraziło Się.
Aktualny dokument urzędowy, a w nim nieistotny błąd przekreślony idealnie prostą, czerwoną linią i podpis: „wpis omyłkowy”.
Zabrzmiało jak z czasów „dać ty poczywaj a ja pobruszę”.
2.
Przedstawienie planów na przyszły rok, omówienie kwestii zatrudnienia i ograniczeń z tym związanych, kilka tłumaczeń, kilka łez, kilka „mądrości ludzi bezpiecznych”.
A potem łamiący głos: skoro to tylko mnie dotyczy to przejdźmy dalej, szkoda gadać.
Zabrzmiało jak samobójstwo.
Przeraziło Się.
niedziela, 24 kwietnia 2016
Się oceniło
Ona – w miarę elegancka kobieta po trzydziestce.
Ono – sześcio-, może siedmioletnie dziecko nie mogące usiedzieć w świątynnej ławce, dreptające butami wszystkich wokoło
Buty owe – czarne, zakurzone do granic możliwości, nigdy(?) nie czyszczone.
- I nic więcej nie trzeba – oceniło Się.
Ono – sześcio-, może siedmioletnie dziecko nie mogące usiedzieć w świątynnej ławce, dreptające butami wszystkich wokoło
Buty owe – czarne, zakurzone do granic możliwości, nigdy(?) nie czyszczone.
- I nic więcej nie trzeba – oceniło Się.
piątek, 22 kwietnia 2016
Się zawahało
W komputerze nie było dźwięku.
- To chyba przez brak jakiś sterowników – tłumaczyła. – Chłopaki już patrzyli i mówili, że coś jest skasowane i trzeba instalować. Zerkniesz w wolnej chwili?
„Głośniki audio są odłączone”. Wtyka do gniazda. Dźwięk.
- Już masz zrobione.
- O?! I co było?
- A… - zawahało Się – sterowniki trzeba było instalować.
To była najrozsądniejsza odpowiedź ze wszystkich możliwych. Dla dobra.
- To chyba przez brak jakiś sterowników – tłumaczyła. – Chłopaki już patrzyli i mówili, że coś jest skasowane i trzeba instalować. Zerkniesz w wolnej chwili?
„Głośniki audio są odłączone”. Wtyka do gniazda. Dźwięk.
- Już masz zrobione.
- O?! I co było?
- A… - zawahało Się – sterowniki trzeba było instalować.
To była najrozsądniejsza odpowiedź ze wszystkich możliwych. Dla dobra.
czwartek, 21 kwietnia 2016
Się udawało
- Bo najważniejszy jest święty spokój.
Banał, ale powtarzany pozwalał na chwilowe spadki ciśnienia.
- Bo najważniejszy jest święty spokój – udawało Się.
Banał, ale powtarzany pozwalał na chwilowe spadki ciśnienia.
- Bo najważniejszy jest święty spokój – udawało Się.
Się znieczuliło
Środek miasta, niemal południe, sporo ludzi spacerujących tam i z powrotem.
- Dziadku! Dziadku! – głos kilkuletniego chłopczyka był lekko chropowaty.
- Nie dostanę - ktoś z pobliskiej ławki nawet nie silił się na jakiekolwiek emocje. Chyba dziadek.
- Dziadku! Dziadku!
I wtedy wzrok powędrował na nogi chłopczyka przywiązane łańcuchem do latarni. Niemożliwe. Absurdalne. Głupie.
Nikt nie reagował.
- Wrócić? Powiedzieć? – jednak znieczuliło Się.
Wyrzut.
- Dziadku! Dziadku! – głos kilkuletniego chłopczyka był lekko chropowaty.
- Nie dostanę - ktoś z pobliskiej ławki nawet nie silił się na jakiekolwiek emocje. Chyba dziadek.
- Dziadku! Dziadku!
I wtedy wzrok powędrował na nogi chłopczyka przywiązane łańcuchem do latarni. Niemożliwe. Absurdalne. Głupie.
Nikt nie reagował.
- Wrócić? Powiedzieć? – jednak znieczuliło Się.
Wyrzut.
środa, 20 kwietnia 2016
Się nie przenikło
- Czasami – zaczęła pewnym głosem – warto by zrobić roszadę kadry…
Tu zawahała się, ale kontynuowała.
- Nowe twarze… od czasu do czasu… – niby żartowała.
Dotarła świadomość niestosowności lub powiedzenia za dużo. Nikt już nie słuchał. Coś jeszcze mówiła, coś zażartowała. Wyszła zignorowana.
Ściana między władzą a resztą była wszędzie. Nie przenikło Się.
Tu zawahała się, ale kontynuowała.
- Nowe twarze… od czasu do czasu… – niby żartowała.
Dotarła świadomość niestosowności lub powiedzenia za dużo. Nikt już nie słuchał. Coś jeszcze mówiła, coś zażartowała. Wyszła zignorowana.
Ściana między władzą a resztą była wszędzie. Nie przenikło Się.
poniedziałek, 18 kwietnia 2016
Się zrozumiało
Dziewczyna w kusej mini, rodzina niemal identycznie ubrana w niemodne już ciuchy, chłopak w białym dresie i bejsbolówce z nieznanym emblematem, starsza pani w szpilkach koślawo stawiająca kroki, grupa wylegujących się nastolatek przylepiona do smartfonów, hostessa beznamiętnie okrążająca nazbyt drogiego lexus’a, zakochana para z nierównomiernie rozłożoną wagą, ojciec i syn z tą samą urodą i różnym czasem, samotna dziewczyna o depresyjnym spojrzeniu, matka biegająca z butami za dwuletnim synem, wyłączony gimnazjalista z włączonymi słuchawkami…
- To dlatego „galeria” – zrozumiało Się.
- To dlatego „galeria” – zrozumiało Się.
środa, 13 kwietnia 2016
Się myślało
Zmęczenie. Stan powtarzalny od ponad roku. Bezsilność. Stan powtarzalny od ponad roku. Naiwność. Stan powtarzalny.
A kiedyś myślało Się młodziej.
A kiedyś myślało Się młodziej.
wtorek, 12 kwietnia 2016
Się pomyślało
Most na rzece, a na moście bardzo starszy pan, sunący powoli z przewieszoną przez ramię kiścią delikatnie zieleniących się gałązek. Miotlarz.
- Jurassic park – pomyślało Się.
- Jurassic park – pomyślało Się.
niedziela, 10 kwietnia 2016
Się dziwiło
Dwa tygodnie wcześniej.
Jedni i Drudzy siedzieli przy stole. Jedni się uśmiechali,
Drudzy obserwowali. Jedni rozpoczynali sztuczne tematy, Drudzy sztucznie
odpowiadali. Jedni mieli ochotę jak najszybciej wyjść, Drudzy pewnie też.
Trzy tygodnie wcześniej.
Jedni (a przynajmniej połowa z nich) wyrażali ubolewanie (eufemizm) na myśl o spotkaniu z Drugimi, przy okazji nie przebierając w słowach.
Dziś.
Jedni mieli pretensje do Trzecich, że nie zachowują się
odpowiednio wobec Czwartych. Bo tak nie można, bo to przykre, bo co to za
święta, bo nie przeżyją, bo trzeba normalnie, bo…
Się dziwiło, ale chyba (eufemizm drugi) zupełnie
niepotrzebnie.sobota, 9 kwietnia 2016
Się odpowiedziało
Za ścianą młoda matka wychowywała dziecko.
- Nie ta noga! – Chyba irytowała się coraz bardziej. – A długo
będziesz tak leżał? Długo będę czekała?
Się wyszło zza rogu trzymając za rękę Smoka Drugiego.
- Łaaa… - jej głos w jednej chwili stał się przyjemny, a
twarz uśmiechnięta – ładnie! O, dzień dobry!
- Dzień dobry – Się odpowiedziało myśląc jak szybko zmienia Się otoczenie. Nawet szatnia przedszkola.środa, 6 kwietnia 2016
Się składało
Był samolot, stacja paliw, cysterna, lotnisko, śmieciarka, helikopter, czyli kilka tysięcy klocków poskładanych według z góry zaplanowanej instrukcji.
A potem (za pomocą kilkuletnich rączek) wszystko zostało rozłożone na czynniki
pierwsze i ruszyła Wyobraźnia.
Się składało. Lepiej.
wtorek, 5 kwietnia 2016
Się zastanawiało
Ksiądz. Stażem ledwie pięciolatek, ale dość ortodoksyjny w wyrażaniu swoich
poglądów.
I torba z wyraźnym, dużym logo: OPZZ.
Niewiedza? Przekora? A może to wszystko tylko parawan?
Się zastanawiało.
czwartek, 31 marca 2016
Się spotkało...
- Cześć!
- O! Cześć! Co tam u was?
- A powiększyliśmy rodzinę.
Coś na kształt dumy było wyraźnie słyszalne.
- No…
- Już robi pierwsze kroki i zaczyna chodzić. A Twoje?
- Chodzą… do przedszkola.
Się bawiło nie tylko słowami.
środa, 30 marca 2016
Się wydarło...
Się wydarło i straciło na chwilę poczucie czasu, przestrzeni,
sytuacji… poleciało. Nie, Się nie przeklinało, nie wulgaryzowało. Się po prostu
wydarło.
Kac. Moralny. W chwili kiedy do Się dotarło jak bardzo nie
było sobą. A to niekiedy bywało trudne. Nie tylko dla Się.
wtorek, 29 marca 2016
Subskrybuj:
Posty (Atom)