sobota, 28 listopada 2020

Się oglądało

Od czterech tygodnie Się oglądało serial "Król", więc zainspirowane radiem postanowiło recenzować.
Ocena: 6/10. Serial jest sterylny. Warszawa, miasto tętniące życiem w okresie przedwojennym, zostało zredukowane do kilku miejsc, zredukowane jedynie do jakieś podrzędnej knajpy i nieco kiczowatego burdelu. A gdzie cała reszta? Czy królowie tamtego świata kręcili się tylko w takich miejscach? Nie korzystali z pełni uroków tego miasta? Nie szastali kasą po modnych knajpach, kinach, teatrach o kabaretach nie wspominając? A gdzie warszawiacy? Nawet demonstracje wyglądają jak ustawki kiboli na pustych ulicach. I można by tak bez końca. Rozumiem czas pandemii, kiedy kręcono serial, ale jednak brak miasta czyni z tego serialu dziwnie zamknięty świat niczym Twin Peaks (z zachowaniem wszelkich proporcji)
Aktorzy. Michał Żurawski, Arkadiusz Jakubik - grają tak jak grają zwykle, czyli świetnie, ale nie rewelacyjnie. Postaciom kreowanym przez nich czegoś brakuje, czegoś trudnego do uchwycenia, czegoś niematerialnego, nieschematycznego, czegoś co Borys Szyc doprowadził do perfekcji. Facet, którego gra jest w pełni nieobliczalnym gościem, którego oglądanie powoduje całkowite zapomnienie, że to Szyc. To jest naprawdę Radziwiłłek. Młody Mosze Bernsztajn (Kacper Olszewski) w ogóle nie jest przekonywujący. W każdej scenie wygląda jak Adaś Niezgódka z Akademii Pana Kleksa - wiecznie zdziwiony, z nieruchomą maską na twarzy, spod której nie sposób dostrzec rozterek człowieka wyrwanego z jednego świata i trochę na siłę (jak za duży garnitur i kapelusz) wciśnięty w drugi. Na szczęście są jeszcze kobiety: Ryfka Kij (Magdalena Boczarska) i Stanisława Tabaczyńska (Barbara Jonak), których gra jest wprost rewelacyjna.
Brutalność. Za dużo. Zachwiana proporcja jakby cały ten warszawski światek oparty był na brutalności w każdej postaci. Nie trzeba dosłownie pokazywać przemoc żeby odczuć brutalność świata. Epatowanie tą sferą bohaterów z każdym odcinkiem staje coraz bardziej nudna, coraz bardziej przewidywalna, coraz mniej finezyjna.
Właśnie dlatego cztery punkty mniej. Zdjęcia, atmosfera filmu (bez dialogów, bez muzyki) są naprawdę wciągające, a prowadzenie narracji (pomieszanie chronologii) sprawia, że widz coraz mocniej jest wciągany w zagadkę: jak to się zaczęło, jak to się skończy.
A na koniec: to dopiero czwarty odcinek i Się nie czytało nigdy Twardocha.

czwartek, 26 listopada 2020

Się patrzyło

Płacz, nerwy, nieskoordynowanie, uciekające myśli.
- Wszystko przez tę naukę zdalną! - wykrzyczała z płaczem.
Się patrzyło. 
Akurat. Pomyślało. Wszystko wokół przeczyło. Wystarczyło spojrzeć.
Jednak (niekiedy) w sytuacjach wymagających zaciemnienia obrazu świata potrafiła zachować chłodną kalkulację.

wtorek, 24 listopada 2020

Się było

Minuta, dwie, trzy, dziesięć, pół godziny, godzina, dwie... przerwa na toaletę... kolejne dwie godziny.
- Ani słowa nie powie - Się było tego pewne jak nic.
Ton głosu, intonacja, dobór słów, zachowanie... Oczywiście rozmowa w sprawach zawodowych, czysto zawodowych, służbowych.
Praca. Zdalna.
A jednak w sporo rzeczy można się wsłuchać... słysząc rozmowę telefoniczną.

niedziela, 22 listopada 2020

Się minęło

Miał z sześćdziesiąt, może siedemdziesiąt lat, a może tylko pięćdziesiąt? Zaniedbany wygląd kloszarda, buty rodem z peerelowskiego PGR-u i rower, który jakąś tajemną siłą trzymał się całości dopełniały lub zaciemniały cały obraz rzeczywistości. A obok dwa psy jak z kreskówki: jeden malutki, drugi ogromny.
I wszyscy mieli to samo spojrzenie: długie, powłóczyste i spokojnie. Nie, nie smutne.
Się ich minęło jak kartkę z podręcznika historii.

wtorek, 17 listopada 2020

Się..

A najtrudniej jest powrócić
czy to pieszo czy ekspresem
kiedy wszystko wokół nucić
pieśń zaczyna: Tyś bezkresem

i bez końca i początku
i bez granic jak powietrze
które płynie w swym porządku
ani barwne ani bledsze

bo tak trudno krok postawić
krok do przodu w tamtą stronę
i z radością Ciebie sławić
ów Bezkresie Zbocze Strome

kiedy w drodze się błądziło
i pod górę szło się nie dość
by się w końcu narodziło
głupie zdanie: to(nie)...

Się obudziło

Cisza. Jak linia, która prowadziła na prostą.
- Tego mi trzeba - Się obudziło wcześniej niż zwykle.
I cisza trwała.

niedziela, 15 listopada 2020

Się szwendało

- Pokazać karnet?
- Nie, nie trzeba! Pamiętam was.
Się nie zdziwiło. Od przeszło dziesięciu lat bardzo często (a bywało, że codziennie) Się szwendało po skansenie chłonąc tęsknotę za tym co było.
I znów tęskniło.

sobota, 14 listopada 2020

Się szło

Pusto. Lokalne miasteczko wyglądało jak wymarłe. Nawet platan wydawał się pusty.
Się szło przez rynek z poczuciem tej pustki wokół.
- Dziwne czasy.

piątek, 13 listopada 2020

Się gapiło

- Bo ty jak zwykle jesteś najmądrzejszy! - ze złością rzuciła mu niemal prosto w twarz. 
Się gapiło ciekawe reakcji, ale tej prawie w ogóle nie było. Coś tam lekko podniesionego głosu, mruczenia, a potem milczenie. Cisza.
Trafiła w czuły punkt? Zobojętniał? Nie chciał teatru? Bał się? A może jej drugi tor życia znów biegł niepomyślnie?
Się odeszło.

czwartek, 12 listopada 2020

Się bawiło

- Proszę czekać jak pani zadzwoni...
Chwilę później.
- Pani was prosi, więc słuchać...
Za moment.
- Proszę wykonać co pani mówi...
Mówienie o sobie samym per pani... Się bawiło niemiłosiernie. Dziwnie było słyszeć kogoś kto o sobie mówi w niemalże bezosobowo.
A samo pisało tak samo.

środa, 11 listopada 2020

Się czytało

Dawno temu Się czytało dramat (?) o kapitanie, któremu postawiono pomnik za czyny bohaterskie. Licealna lektura z każdą stroną wciągała coraz bardziej i coraz bardziej odzierała z bohaterstwa owego kapitana (marynarza?) aż na końcu nie zostało nic.
I po tylu latach stała się rzeczywistość.

wtorek, 10 listopada 2020

Się oceniło

On buszował między półkami w poszukiwaniu czegoś czego na pewno szukał.
Ona jeździła wózkiem sklepowym z nonszalancją godną anarchistki.
On ubrany zgodnie z pogodą na zewnątrz.
Ona w dżinsach i snikersach (na gołych stopach), które miały dość daleko do siebie.
On lekko nerwowy.
Ona naburmuszona.
I mimo wszystko - Się oceniło - byli idealnie dopasowani względem siebie.

niedziela, 8 listopada 2020

Się milczało

Cisza - wszystko idzie zgodnie z harmonogramem ciszy: adoracja, żarty, dwuznaczności i iluzja nieświadomości drugiej strony.
Burza - wszystko jest nerwowe, adorator coś psuje lub czegoś oczekuje: bywa pewnie bezpośredni, natarczywy i niecierpliwy, a to burzy idealną iluzję nieświadomości drugiej strony.
Się milczało. I tak wcale nie było lepiej ani wygodniej, a strony zmienić nie mogło. 
Taka książka.

wtorek, 3 listopada 2020

Się rzuciło

- Ty tworzysz światy alternatywne - Matka skomentowała opowieści swojego siedmiolatka.
Ten, oczywiście, zupełnie nie przejął się takim stwierdzeniem ani nawet nie próbował wyjaśniać, czy cokolwiek rozumie. Bo i po co?
- Mistrzyni - Się rzuciło okiem za odchodzącą kobietą.
Bez wątpienia znała się na tym.