W obu rękach torby, ciężkie jak sztangi, po bokach dwójka małych dzieci. I nagle na parking wjechało małe autko z ich żoną-matką. Zawrócili, machali... Pojechała uśmiechnięta dalej i dalej jakby tkwiła w zupełnie innym świecie. Bez nich. Nie widziała? Nie zauważyła?
Się było ich żal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz