środa, 19 sierpnia 2020

Się zapytało

 - Możemy porozmawiać?

- Oczywiście.

I wyszli w trójkę.

- A ja zostałem jak ten duch niewidzialny, nieistniejący, całkiem obcy. No, jakby mnie nie było. Jakieś więzy? Jakieś relacje? Zupełnie nieistotne. Powinienem się przyzwyczaić, że jestem tylko dodatkiem do tego całego ich świata, w którym są oni. Ja nigdy. To boli. Udawanie, że wszystko jest fajnie. Cholera mnie bierze i boję się, że kiedyś powiem stop albo wybuchnę. Co chwile ktoś wychodził do łazienki cały zapłakany... wolałem włączyć telewizor. A potem nagle wyszli wszyscy zapłakani, wyściskali się zarzucając ramiona na szyję. I już. A ja stałem jak głupek. Co powiedzieć? Co zrobić? W drzwiach rzucili "cześć, zapraszamy do nas". Kurwa mać! Co to ma być?! A potem ona cała zapłakana... milczy. Nic. Ani słowa. Znowu duch! Kurwa mać! Czy mnie nie ma?! Czy ja o niczym nie wiem?! Czy ja niczego nie widzę?! Ubrałem się i wyszedłem do sklepu. Nie mogłem znieść tego milczenia. I tego, że spadłem w jej klasyfikacji daleko... nawet ten ciul z komórki jest ważniejszy.

- I co teraz zrobisz? - Się zapytało.

- Milczę. Będę milczał. Jestem zmęczony. Przepraszam za przeklinanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz